Koty już tak mają, że łapią myszy. Jeśli łapią i zjadają to w porządku, ale jeśli łapią i nie zjadają to nie mogę się z tym pogodzić. Ostatnio Kruszynka znowu przyniosła bardzo małą myszkę, której na szczęście nie zdążyła zrobić krzywdy. Myszka była przerażona i znieruchomiała, ale najwyraźniej nic jej się nie stało. Po położeniu w bezpiecznie gęstej kępie trawy od razu się zaszyła, a potem gdzieś pobiegła. Przed odniesieniem myszki zdążyłam jeszcze zrobić zdjęcie.
Pączek ostatnio złapał ryjówkę, której nie zamierzał jej zjeść ponieważ je tylko chrupki. Wydawać by się mogło, że skoro się rzucił na ryjówkę, to jakiś instynkt ma, ale jednak nie ma. Otóż Pączek gonił lisa. Lis udawał się w stronę lasu, a Pączek za nim. Na szczęście lis się nie odwrócił. Kiedy nadbiegły ludzkie posiłki robiąc płoszący hałas, lis przyspieszył, a Pączek pozostał w tyle i niechętnie zawrócił.
Na zdjęciu po lewej Pączek, zdjęcie lisa: arudhio
Mysie dziecko miało dużo szczęścia, żyje i ma fajną fotkę w necie 😉 Miło Was widzieć po długiej przerwie.
Jak dobrze, że mysz uratowana. Urwis tylko ćmy i waszki łapie i nie przynosi egoista jeden. Sam zjada… ;). Z lisem to nie ma żartów, dobrze, że Pączek zatrzymany. Świetne zdjęcia :).
Na myśl o pączku przychodzi mi tylko jedno słowo: fajter 🙂 [z ang. fighter] :D.
OJ joj, to emocjonująco!!! A myszki, krety, wróbelki to niestety prawie codzienność, ehhhh Te „prezenty”
Mam nadzieję, że jak się zrobi chłodniej to koty zrobią się mniej dzikie, a bardziej domowe 🙂